Trochę mnie tu nie było. Mam małe
zaległości, ale jak tylko znajdę wolną chwilę, na pewno je nadrobię... Ale póki
co, przyszedł czas na coś nowego :)
Już od dawna znajomi namawiali
mnie, żebym poeksperymentowała z
babeczkami bezglutenowymi czy wegańskimi. Po dłuższym namyśle i za
namową przyjaciół postanowiłam w końcu pójść w nieco inną stronę. Chociaż właściwie
to nie ja postanowiłam, a postanowiono za mnie. Dostałam zadanie upieczenia
babeczek o jak najniższym indeksie glikemicznym. Przyznam, że nie było łatwo
zrezygnować z tradycyjnych produktów i zastąpić je tymi o odpowiednim IG, a przy
tym ustalić takie proporcje składników, żeby zachować strukturę, wygląd i smak
prawdziwej babeczki. Dodatkowym wyzwaniem była konieczność ograniczenia zawartości
laktozy. Pierwszy eksperyment za mną (w planach mam już kolejne) i myślę, że
wyszło całkiem dobrze :)
Fakt, że babeczki mają specyficzny smak, zupełnie inny niż te tradycyjnie, ale po
pierwszym kęsie zaskoczenie mija i możemy z radością delektować się zdrowszą od
tradycyjnej i dietetyczną babeczką.
Na pierwszy ogień poszły babeczki orzechowo-malinowe.
(Wszystkie produkty użyte do przepisu mają indeks glikemiczny nie wyższy
niż 50)
1 filiżanka mąki żytniej razowej
1 ½ łyżeczki proszku do pieczenia
60g stewii
⅓ filiżanki zmielonych migdałów
3 żółtka i 3 białka w temperaturze pokojowej
½ łyżeczki esencji waniliowej
½ filiżanki mleka sojowego
1 filiżanka świeżych malin
3 łyżki masła orzechowego
Jeśli chodzi o stewię warto zwrócić uwagę na jej skład. Okazuje się, że
większość produktów dostępnych w sklepach zawiera jedynie około 3% stewii, a
reszta to na przykład maltodekstryna, która ma bardzo wysoki indeks glikemiczny. Jeżeli zaś chodzi o masło orzechowe,
koniecznie zwróćmy uwagę na zawartość orzechów w produkcie, bo często zdarza
się że jest ich mniej niż 60%. Masło którego ja użyłam ma ich 90%.
Piekarnik rozgrzewamy do 175 st. C. Formę do babeczek lub
małe foremki wykładamy papilotkami.
Mąkę łączymy z proszkiem do
pieczenia. W osobnej misce ucieramy stewię z migdałami i z masłem orzechowym.
Następnie dodajemy żółtka i esencję waniliową i mieszamy, aż składniki się
połączą. Stopniowo dodajemy na zmianę mąkę oraz mleko, ubijając aż do uzyskania
jednolitej masy.
W osobnej misce ubijamy pianę z
białek. Kiedy będzie sztywna, dodajemy ⅓ piany do ciasta. Następnie do masy
dodajemy maliny i resztę ubitej piany. Delikatnie mieszamy łyżką lub łopatką,
aż do połączenia składników.
Masę nakładamy do foremek,
wypełniając je mniej więcej do ¾ wysokości. Babeczki pieczemy około 30 minut, do tak zwanego
suchego patyczka. Upieczone babeczki wyjmujemy z piekarnika i odstawiamy na
kratkę, żeby całkiem wystygły. Nakładamy polewę i dekorujemy wedle uznania.
Krem malinowy:
2 łyżki stewii
50g serka mascarpone
2 łyżki mrożonych malin
Maliny podgrzewamy w małym
garnuszku i mieszamy aż do uzyskania gęstej papki. Odstawiamy do wystygnięcia. Stewię,
serek mascarpone i wystudzone maliny ubijamy aż do uzyskania gęstego i
jednolitego kremu.
czy zamiast stewii mozna uzyc ksylitolu?
OdpowiedzUsuńJesli chodzi o indeks glikemiczny, to jak najbardziej mozna, bo ksylitol rowniez ma bardzo niski IG. Trudno mi tylko powiedziec, jak z proporcja. Nie uzywalam nigdy ksylitolu, wiec nie wiem jak sie ma jego smak do smaku zwyklego cukru.
Usuń